sobota, 29 stycznia 2011

007

- Może uderzyła się w głowę? – szepnął do mnie Mike, kiedy nasza szalona znajoma przeszukiwała zbiorowisko rupieci.
-Mike –odparłam z powagą –To nie jest śmieszne! Co my mamy z nią zrobić? Ona naprawdę chce z nami jechać.
Przecież ledwo ją znamy!
-Spokojnie. Odwieziemy ją do wioski i się odczepi –próbował mnie uspokoić.
-No dalej! Pomóżcie mi gołąbeczki! –Nesta machała na nas byśmy pomogli załadować jej rzeczy – Szykuje się wspaniała wyprawa, co? Dokąd jedziemy? –zapytała podchodząc i wpatrując się we mnie. Kiedy stała tak spokojnie i nie zajmowała się chaotycznym szukaniem tajemniczych przedmiotów czy rozmową z Jah, pomyślałam sobie, że cóż takiego właściwie mogłaby nam zrobić. Jakby się tak przyjrzeć, to w jej oczach nie było szaleństwa ani chęci mordu. Miała łagodne, pełne ufności spojrzenie, a jej uśmiech, który rzadko schodził z twarzy, był tak szczery, że pomyślałam, dlaczego mielibyśmy jej właściwie nie pomóc.
Załadowaliśmy cały jej dobytek do wozu i ruszyliśmy z nową znajomą w dalszą drogę.
Tym razem za kierownicą siedział Mike.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz