sobota, 29 stycznia 2011

008

Mike ledwo wrzucił następny bieg, gdy głowa Nesty siedzącej na tylnym siedzeniu, pojawiła się między nami:
- No to opowiadajcie! – jej dready opadły na moje siedzenie – Gdzie jedziemy?
- Na razie do najbliższego miasteczka. Musimy nadać listy i znaleźć jakiegoś przewodnika, żeby pomógł nam przeprawić się przez resztę pustyni – powiedział Mike.
- Ależ po co przewodnik? –spytała Nesta –Ja bardzo dobrze znam tą pustynię! Mieszkam tu od dwóch lat!
- Naprawdę? To wspaniale! –ucieszyłam się – Widzisz Mike ile zaoszczędzimy czasu i pieniędzy na przewodniku!
Jak wszystko wspaniale się układa. Doprawdy Nesto spadłaś nam z nieba!
- To wy na mnie wjechaliście. Poza tym, mówiłam wam. To wszystko zaplanował Jah! –odparła Nesta.
- Dobrze moje drogie, za chwilę będziemy w mieście, teraz mnie posłuchajcie –powiedział Mike –to nie jest zbyt przytulna okolica. Zatem musimy przenocować w samochodzie, bo musimy przypilnować sprzętu…
- Racja –odparła Nesta – Ja to w ogóle bym odradzała wjeżdżanie do miasta… Możemy się rozbić na obrzeżu,
na pewno będzie bezpieczniej. Mój namiot możemy rozbić przy samochodzie. Powinniśmy się tam wszyscy pomieścić a i samochód będzie bezpieczny!
- To całkiem niezły pomysł –odparłam –Co o tym myślisz Mike?
- No Nesta! Widze, że z tobą nie zginiemy! To świetny pomysł! Cieszę się, że z nami jesteś –powiedział Mike.
Nesta wybuchnęła śmiechem. Nie wiem, dlaczego aż tak bardzo ją to ucieszyło. Prawie w ogóle jej nie znałam, ale wiedziałam już, że jest najradośniejszym człowiekiem na tej pustyni.
Poznaliśmy ją z uśmiechem na twarzy, uśmiechała się przez całą drogę z wyjątkiem tych momentów,
kiedy się śmiała. Dojechaliśmy do miasta i tak jak wcześniej ustaliliśmy, rozbiliśmy namiot przy wozie.
- Wy się tu urządźcie –powiedział Mike pakując plecak – a ja przejdę się do miasta i załatwię wszystkie sprawy.
- Ten twój Mike, to wspaniały facet –zagadnęła mnie Nesta, gdy zostałyśmy same.
- To prawda –odparłam –a ty? Masz kogoś? – zapytałam prosto z mostu, bo wiedziałam, że mogę sobie na to pozwolić tylko z Nestą.
- Och.. miałam… Ale okazał się skończonym draniem –powiedziała Nesta – przyjechałam tu specjalnie dla niego, a on… strasznie się zmienił… Nie mogłam już dłużej z nim być.
- Przykro mi –to jedyne, co mi przyszło do głowy. Nie wiedziałam jak ją pocieszyć.
- To moja wina. Nie powinnam tak pochopnie podejmować decyzji. Ale uczucia to właśnie część mojej duszy, nad którą w ogóle nie mam kontroli –odparła z rozbrajającą szczerością – Ale cieszę się, że zdobyłam się na to by od niego odejść. Na początku, jak to zwykle bywa, było wspaniale. Kochał mnie, przymilał się….
Ale strać faceta na chwile z oczu, a zostaniesz bez niczego. On był dobrym człowiekiem, ale jego chęć niesienia miłości wszystkim, była za duża. Bo niósł ją przede wszystkim panną z wioski. Zapłodnił chyba całą osadę! – Nesta była doprawy niesamowita, zaczęła się śmiać, opowiadając mi o tym – Ale on to ma we krwi,
nie mogę go za to winić. I pamiętam tylko te chwile, które dały mi radość. Tak trzeba robić. Cieszę się, że zaznałam trochę szczęścia, teraz będę szukała go dalej. Z wami.
- Och… na pewno je znajdziesz – odparłam totalnie rozczulona postawą Nesty.
Jaki to wspaniały człowiek- pomyślałam, gdy przypatrywałam się Neście, która rozkładała koce nad naszym noclegiem. Zanim wrócił Mike, wszystko było gotowe. Nesta dopinała ostatnie chusty, a ja przygotowywałam ognisko, by przyrządzić coś na kolację.
- Wszystko załatwione –usłyszałam głos Mike’a – listy wysłane, a prowiant możemy odebrać jutro rano.
- To wspaniale – ucieszyłam się. Moją uwagę przyciągnął tajemniczy pakunek, który Mike trzymał za plecami:
- A co tam chowasz w tej torbie? To coś dla mnie? – zapytałam.
- Och, wiesz, że cię kocham –odparł Mike –ale tym razem to nie dla ciebie. To dla Nesty –dodał, odwracając się do niej i wyciągając z torby sporej wielkości bębenek.
- Ojej! ojej! – krzyknęła Nesta uradowana – Dziękuje! – płacząc rzuciła się na szyję Mike’owi.
- Mam nadzieję, że jest dobry. Starałem się kupić podobny do tego, który Ci zniszczyliśmy – odparł rozpromieniony Mike, próbując wyrwać się z uścisków Nesty.
- Jest wspaniały! Najwspanialszy! Najpiękniejszy! Och! – cieszyła się, jednocześnie ocierając łzy z policzków
i ponownie nas przytulając.
- Mike –szepnęłam, gdy Nesta uspokoiła się i oddaliła żeby przetestować nowy nabytek – jesteś wspaniały, zobacz ile sprawiłeś jej radości. Co prawda, przy niej nie jest to jakimś specjalnym wyczynem,
ale naprawdę cieszę się, że to zrobiłeś.
- To ona jest wspaniała –odparł Mike – A sprawienie jej przyjemności i patrzenie na jej uśmiech jest wystarczającą nagrodą za trud, jaki włożyłem, szukając tego bębenka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz